Polscy wspinacze pod wodzą kierownika ziomowej wyprawy na K2 Krzysztofa Wielickiego, nie zdobędą szczytu zimą. Decyzja w tej sprawie już zapadła i nie ma od niej odwrotu. W rozmowie z TVN24 koniec wyprawy narodowej, na niezdobyty jeszcze ośmiotysięcznik, skomentował jeden z jej uczestników Adam Bielecki. Himalaista wyjaśnił, że do decyzji o zakończeniu wspinaczki przyczyniło się kilka ważnych czynników. Wśród nich znalazła się m.in. akcja ratunkowa pod Nanga Parbat. Przypomnijmy, że w styczniu to czterech wspinaczy, w tym Adam Bielecki i Denis Urubko, ruszyli z pomocą francuskiej himalaistce Elisabeth Revol, która wspinała się wraz z Tomaszem Mackiewiczem. Polaka nie zdołano uratować. Bielecki tak skomentował czynnik, jakim była akcja oraz swój wypadek, który zdarzył mu się później: - Nikt z nas nie planował akcji ratunkowej pod Nanga Parbat, ja nie planowałem, że kamień złamie mi nos - powiedział dla TVN24.
Ale nie tylko akcja związana z Nanga Parbat, czy wypadki miały wpływ na podjęciu decyzji o końcu wyprawy na K2. Istotne było również samodzielne wyruszenie w drogę Denisa Urubki: - Nie spodziewaliśmy się tego, że Denis opuści wyprawę, co pokrzyżowało nam szyki. Nie zapominajmy też, że jesteśmy pod K2 i mamy zimę - opowiedział Bielecki. Dopytywany, czy gdyby Urubko jednak nie wyruszał, to atak na szczyt byłby możliwy przyznał, że tak. Ale dodał też, że to jedynie gdybanie, bo Denisa Urubki już nie ma w ekipie.
Sprawdź: Rafał Fronia ranny pod K2: "Czuję się do d..., dajcie nam w końcu spokój!"