To dość niespodziewana decyzja. Tym bardziej że do niedawna prezydent twierdził, że administracja nie ma innego wyjścia jak rozdzielać rodziny zatrzymane na granicy z uwagi na przepisy prawa federalnego i sądowe wyroki. Do środy przedstawiciele administracji, z prezydentem i szefową Homeland Security Department (DHS) Kirstjen Nielsen uparcie twierdzili, że sytuację zmienić mogą tylko politycy w Kongresie, którzy powinni przyjąć odpowiednią ustawę. Demokraci, którzy ciągle nie godzą się na
kształt przygotowanych projektów imigracyjnych, twierdzili, że wystarczy sam podpis prezydenta, żeby zakończyć nieludzkie działania na granicy. I faktycznie tak się stało. W środę Donald Trump złożył podpis pod rozporządzeniem, które kończy rozdzielanie rodzin. – Będziemy mieli bardzo, bardzo mocno zabezpieczone granice, ale będziemy też trzymać rodziny razem – powiedział prezydent po podpisaniu rozporządzenia. Dodał, że „nie lubi uczucia i widoku dzieci rozdzielanych z rodzicami”. Podkreślił jednak, że rozporządzenie nie oznacza zakończenia polityki „Zero Tolerance”. Wciąż każdy zatrzymany na nielegalnym przekraczaniu granicy będzie poddany procesowi deportacji, tylko że w czasie formalności rodziny będą razem. Nie wiadomo jednak, co stanie się z blisko 2300 maluchami odebranymi w ostatnich tygodniach. Dzieci przetrzymywane są w specjalnych ośrodkach, m.in. w schronisku Cayuga Center na Park Avenue na East Harlem, gdzie trafiło 200 z nich. W środę odwiedził ich burmistrz NYC Bill de Blasio (52 l.) i obiecał, że władze podejmą wszelkie działania, aby jak najszybciej połączyć rodziny. Powtórzył to w czwartek na granicy w Teksasie, którą wizytował z burmistrzami innych miast.
Koniec z odbieraniem dzieci na granicy
2018-06-22
0:30
Amerykański prezydent zapierał się, by utrzymać twardy kurs wobec imigrantów, ale protesty i oburzenie świata zrobiły swoje. Donald Trump (72 l.) zmiękł i w środę podpisał rozporządzenie, które nakazuje zakończenie odbierania dzieci rodzicom aresztowanym za nielegalne przekraczanie granicy.