10 kwietnia 2010 roku, godzina 8.450 i 52 sekundy. Prezydencki Tu-154M podchodził do lądowania maszyna opadała za szybko zbliżała się do ziemi. W kokpicie słuchać wezwanie od wieży kontroli lotów w Smoleńsku: „Horyzont 101”. To sygnał do natychmiastowego wyrównania lotu, utrzymania wysokości.
Kto wydał komendę? Tu właśnie pojawia się problem. Zarówno kontroler Paweł Pliusnin i jego pomocnik Wiktor Ryżenko obaj zeznali przed rosyjskimi śledczymi, że to oni – donosi dziennik „Fakt”. Tyle, że w stenogramach rozmów pilotów z wierzą komenda pojawia się tylko raz!
To może sugerować, że któryś z rosyjskich kontrolerów skłamał podczas przesłuchania. Pytanie brzmi teraz dlaczego?
– Coś jest na rzeczy. Zeznania są sprzeczne, więc prawda jest zamazana – twierdzi w rozmowie z „Faktem” poseł Jerzy Polaczek (Polska Plus) z sejmowej podkomisji lotnictwa zajmującej się wyjaśnieniem przyczyn tragicznego lotu polskiego Tu-154.
Możliwa jest jednak i inna wersja zdarzeń. Rafał Rogalski, pełnomocnik rodzin ofiar smoleńskiej katastrofy w tym rodziny Lecha Kaczyńskiego, rzuca cień wątpliwości co do autentyczności stenogramów przekazanych przez Rosjan do Polski. – Powstaje wątpliwość co do wiarygodności spisanej treści – twierdzi w rozmowie z gazetą. – W przekazanych Polsce stenogramach w wielu kluczowych momentach są luki – dodaje.
Kontrolerzy ze Smoleńska kłamią? Złożyli zeznania sprzeczne zapisem rozmów w kabinie tupolewa
Kontroler z wierzy na lotnisku w Smoleńsku, Paweł Pliusnin i jego pomocnik Wiktor Ryżenko prawdopodobnie zostali przyłapani na kłamstwie. Obaj twierdzą, że wydali komendę „Horyzont 101” wzywającą pilotów do wyrównania lotu. Tymczasem w stenogramach hasło pojawia się tylko raz!