Koronawirus szaleje w Chinach już kolejny tydzień. Jego epicentrum znajduje się w prowincji Hubei i mieście Wuhan. Choć w obszarze tym zarządzono kwarantannę, zakazano ludziom wychodzenia z domu, to wirus wciąż jest bardzo aktywny i zabija setki ludzi. Już w wyniku zarażenia koronawirusem zmarło ponad 720 osób, a ponad 34 tysiące chorują. W związku z epidemią wielu obcokrajowców opuściło Chiny, a w szczególności epicentrum działania wirusa. Jednak nie wszyscy zdecydowali się na taki krok. Służby zanotowały 19 przypadków zakażenia u obcokrajowców. Podały także, że jedną z ofiar śmiertelnych wirusa szalejącego w Wuhan jest Amerykanin.
Imigranci zesłani na stracenie
Koronawirus pojawił się w Wuhan już w grudniu. Wówczas do lekarza zaczęli zgłaszać się pierwsi pacjenci z podejrzanymi objawami wywołanymi koronawirusem dającym objawy zbliżone do grypy. Wirus ten atakuje układ oddechowy i doprowadza chorych do śmierci. Pod koniec stycznia liczba chorych w piorunującym tempie zaczęła rosnąć. Okazało się, że wielu chorych przegrywa walkę w chorobą. Na koronawirusa nie ma skutecznego leku. Działać miała mieszanka z leków na grypę i HIV. Czy jednak jest stosowana na szerszą skalę i czy faktycznie pomaga, nie wiadomo. Zatem wszystko wskazuje na to, że lekarze w walce z koronawirusem w dużej mierze są bezradni. A nic nie wskazuje na to, by wirus sam w końcu się wygasił.
Jak uchronić się przed chorobą? Wirus roznosi się drogą kropelkową. Zatem trzeba dbać o higienę, często myć ręce i nosić ochroną maskę, przyjmować witaminy, dobrze się odżywiać i wysypiać, unikać dużych skupisk ludzkich.