Jak się okazało, niecodzienny spektakl wielokolorowych chmur był wynikiem testów przeprowadzanych przez amerykańską agencję kosmiczną. Z Centrum Kosmicznego Andøya w Norwegii wystrzelono dwie rakiety sondujące, a wraz z nimi nieszkodliwe gazy, które przyczyniły się do powstania niezwykłego zjawiska.
Gazeta.pl donosi, że nowy program NASA nosi nazwę AZURE (Auroral Zone Upwelling Rocket Experiment) i ma na celu zbadanie ruchu wiatru w wyższych partiach ziemskiej atmosfery. "Mapowanie rozproszenia oparów AZURE powinno zwiększyć ludzką wiedzę na temat tego, jak wiatr słoneczny przenosi energię na Ziemię i zasila zorzę polarną" - czytamy na stronie Narodowej Agencji Aeronautyki i Przestrzeni Kosmicznej. W czasie piątkowego eksperymentu do jonosfery na wysokości 115 i 250 km uwolniono kilka gazów - trimetyloglin oraz mieszaninę baru i strontu. Naukowcy obserwowali, jak rozchodzą się ślady oparów rozpraszających się z kilku stacji naziemnych. Kolorowe kształty były widoczne z Norwegii przez około 30 minut.
Całe zdarzenie wyglądało następująco: