Czechy. Znaleźli księdza w kałuży krwi
Trudno sobie wyobrazić przerażenie ratowników medycznych, którzy przed ponad miesiącem zostali wezwali na plebanię w Czeskich Budziejowicach. O pomoc poprosił wójt, który tego dnia miał się spotkać z księdzem. Ten jednak nie przyszedł na spotkanie. Ratownicy pojechali na miejsce i znaleźli duchownego leżącego na podłodze w kałuży krwi, z częściowo odciętym przyrodzeniem. Proboszcza natychmiast zabrano do szpitala, gdzie przez wiele dni pozostawał w śpiączce farmakologicznej i gdzie cudem udało się uniknąć amputacji penisa. Do akcji wkroczyły służby, podejrzewano, że w sprawę mogą być zamieszane osoby trzecie.
Tragedia w Czechach. Ksiądz ranił sam siebie?
Teraz już wiadomo, co się tam wydarzyło. Jak donoszą czeskie media, głos w sprawie zabrał wikariusz generalny diecezji Czeskie Budziejowice. Według tego, co przekazał, przyczyną potwornego urazu proboszcza były problemy zdrowotne. "Udowodniono kleszczowe zapalenie mózgu, które spowodowało duże ognisko zapalenia mózgu, a w efekcie także stan psychotyczny" - poinformował. W wyniku tego stanu ksiądz sam się okaleczył. Wciąż przebywa w szpitalu, ale jest już przytomny. "Póki co komunikuje się w ograniczonym zakresie".
Śledztwo zostało zakończone. "Nie prowadzimy dochodzenia w sprawie żadnych nielegalnych działań" – powiedział rzecznik południowoczeskiej policji, Jiří Matzner.