Jak informuje polsatnews.pl do tragedii doszło w sobotnie przedpołudnie. To wówczas do funkcjonariusze z Okręgu Policji Południowego Wybrzeża w Australii przybyli do szpitala okręgowego w miejscowości Pambula po otrzymaniu informacji o przewiezieniu tam trzyletniego dziecka z poważnymi obrażeniami. Po przybyciu na miejsce byli oni świadkami desperackich prób reanimacji dziecka przez medyków. Niestety, nie przyniosły one powodzenia. W sprawie śmierci chłopca szybko wszczęte zostało dochodzenie.
Jak wspominali policjantom medycy, gdy dotarli na miejsce tragedii, zastali makabryczny widok - maluch posiadał na swoim ciele liczne rany cięte. Szybko ustalono, że powstały one od ostrzy samobieżnej kosiarki do trawy, którą kierował ojciec chłopca.
- Odwrócił się nad biednym dzieckiem. Nie widział go – powiedział agencji AAP rzecznik policji cytowany przez australijskie media. - Nie sądzę, żeby cokolwiek zmieniło to, co odczuwa teraz ojciec, niestety - dodał empatycznie. - To wyjątkowy przypadek. To nie jest śmierć spowodowana przyczynami naturalnymi, dlatego robimy to, co robimy - tłumaczył konieczność przeprowadzenia dochodzenia w sprawie śmierci.