Dokładnie o godz. 16.52 lokalnego czasu (23.52 polskiego czasu) policyjni dyspozytorzy otrzymali zgłoszenie o strzelaninie na terenie szpitala Św. Franiciszka. Jak zapewnia zastępca komendanta policji w Tulsa, Eric Dalgleish, funkcjonariusze pojawili się na miejscu cztery minuty później, słyszeli jeszcze kolejne strzały. Według "The Wall Street Journal", w gabinecie ortopedycznym na drugiej kondygnacji szpitala znaleźli cztery zastrzelone osoby. Kilka kolejnych zostało rannych, ale jak zapewniają służby, ich życiu nic nie zagraża. Mężczyzna uważany za sprawcę został znaleziony martwy. Zginął od rany postrzałowej, którą sam sobie zadał. Znaleziono przy nim karabin i pistolet. Na wieczornej konferencji prasowej Dalgleish poinformował, że nie jest jeszcze jasne, czy celem napastnika był ktoś konkretny. Nie wiadomo także, czy ofiary były pacjentami, czy pracownikami szpitala.
CZYTAJ TAKŻE: Strzelanina w szkole. 18-latek zabił 19 dzieci. 10-latkę zastrzelił, gdy wzywała pomoc
To nie koniec. Według informacji zdobytych przez "New York Times", policja w Tulsa niedługo potem dostała wiadomość od funkcjonariuszy w Muskogee o możliwości pozostawienia przez napastnika bomby w jednym z domów w tym mieście. Na miejsce wysłano saperów - podaje PAP. Strzelanina w Oklahomie miała miejsce zaledwie osiem dni po masakrze w szkole w Uvalde w Teksasie, gdzie z rąk 18-latka zginęło 19 uczniów w wieku 7-10 lat i dwie nauczycielki. Niecałe trzy tygodnie temu natomiast doszło do strzelaniny w Buffalo, w stanie Nowy Jork, w wyniku której zginęło 10 osób.
CZYTAJ TAKŻE: Królowa Elżbieta otarła się o śmierć? Chwile grozy tuż przed wielkim jubileuszem!