W niedzielę Rosja przeprowadziła największy od kilku miesięcy ostrzał Ukrainy, biorąc na cel m.in. obiekty infrastruktury energetycznej. Operator sieci przesyłowej Ukrenerho poinformował o przerwach w dostawach prądu w poniedziałek na terenie całego kraju. Pełniący obowiązki burmistrza miasta Sumy Artem Kobzar potwierdził na kanale Telegram, że rosyjski "pocisk balistyczny uderzył w budynek mieszkalny". Atak spowodował śmierć 10 osób, w tym 9-letniego chłopca i 14-letniej dziewczynki. Ponad 50-ciu osobom udzielono pomocy medycznej. Ewakuowanych zostało 400 mieszkańców. W poniedziałek rano Kobzar poinformował, że liczba ofiar wzrosła do 11 osób. - Niedzielny wieczór dla miasta Sumy stał się piekłem, tragedią, którą Rosja sprowadziła na naszą ziemię - oświadczył szef administracji wojskowej obwodu sumskiego Wołodymyr Artiuch.
Zobacz: Biden dał zielone światło. Ukraina może uderzyć w głąb Rosji amerykańską bronią
Ostrzał rakietowy Sum nastąpił wkrótce po jednym z najpoważniejszych rosyjskich nalotów na Ukrainę od początku wojny. W niedzielę nad ranem w zmasowanym ataku Rosja użyła dronów, rakiet i pocisków manewrujących, uderzając w obiekty infrastruktury energetycznej i kolejowej.
Prezydent Wołodymyr Zełenski wezwał społeczność międzynarodową do zdecydowanej reakcji na rosyjskie ataki, których celem są obiekty cywilne.