Dzieci były poszukiwane od zeszłego czwartku, po tym jak ich matka – która była rozwiedziona z Timothy Jonesem – zgłosiła ich zaginięcie. Jak zeznała, pojechała do domu byłego męża niedaleko Lexington i nie zastała tam ani jego, ani maluchów.
Jak podają śledczy, mężczyzna, który dzielił opiekę nad dziećmi z byłą żoną, tuż przed zniknięciem miał mówić sąsiadom, że się wyprowadza...
Tymczasem w sobotę w nocy patrol policji w Missisipi zatrzymał cadilaca, za którego kierownicą siedział Jones. Mężczyzna był wyraźnie odurzony alkoholem i narkotykami, za co też został aresztowany. Po sprawdzeniu jego rejestracji, okazało się, że jest również poszukiwany w związku z zaginięciem dzieci. Detektywi zaczęli więc go wypytywać o szczegóły. Jones dość szybko się złamał i przyznał do zamordowania maluchów i porzucenia ich ciał w workach na śmieci blisko autostrady w Alabamie.
Gdy wyznawał wstrząsającą prawdę, eksperci policyjni znaleźli w jego samochodzie chemikalia służące do czyszczenia plam z krwi oraz ludzkie włosy. Detektywi natychmiast pojechali we wskazane miejsce i we wtorek wieczorem potwierdzili makabryczną prawdę. Jak poinformował rzecznik Smith County Sheriff Office, ciała dzieci były w stanie dalekiego rozkładu.
Jones przebywa na razie w areszcie w Smith County, ale wkrótce zostanie przewieziony do Karoliny Południowej.
Foto Smith County Sheriff Office