Czyżby to była największa orgia wszech czasów?! Król Tajlandii dopiero teraz raczył wróćić do kraju bo pół roku spędzonym w towarzystwie swojego seks oddziału. Od wybuchu pandemii koronawirusa Maha Vajiralongkorn, tytułowany Ramą X (68 l.), siedział zamknięty w luksusowym hotelu w Garmisch-Partenkirchen w Bawarii. Wynajął tam całe czwarte piętro dla siebie i swojej świty. A jej lwią część stanowiły "siły specjalne" tajskich wojsk, złożone z dwudziestu gotowych na wszelkie wyzwania piękności. Zaś wyzwania te podejmowane są w królewskim łożu, a właściwie w wielkim hotelowym "pokoju rozkoszy".
Ponieważ król ma dyplomatyczny immunitet, żaden Niemiec nie był w stanie skontrolować tego, co działo się w hotelu, jego obsługa również miała kategoryczny zakaz odwiedzania piętra, na którym odbywały się orgie. Ale Rama X czmychnął z kraju nie tylko przed wirusem, ale głównie przed gniewem ludu. Zaś po powrocie musiał zauważyć, że gniew ten wcale nie zelżał! W Tajlandii trwają protesty. Ludzie domagają się reformy monarchii, bo choć trudno w to uwierzyć, król nadal ma tam status boski, a jedno słowo krytyki pod jego adresem karane jest 15 latami więzienia. Nieograniczoną władzę ma także wojsko, do któego Rama X ma wyraźną słabość, a opozycja jest prześladowana.