Co ma krowa do ocieplenia klimatu? Ano to, że bydło i inna rogacizna, gdy nie śpi to wyłącznie zajmuje się jedzeniem. Co bydlę zjadło, to strawi, a produktem ubocznym tego procesu jest metan. Bydło rzeźne jest nieco mniejszym utrapieniem (dla „zielonych” i klimatu”). Co roku ubija się 75 mld sztuk bydła, by dać konsumentom 325 mln t mięsa. Krowy hodowane dla mleka żyją dłużej od tych przeznaczonych na hamburgery więc, gdyby udało się opracować metodę taniej i szybkiej produkcji mleka bez udziału krów, czyli syntetycznego, to byłoby pięknie. I 80 proc. populacji na globie, tyle jest konsumentów mleka, byłoby zadowolonych, bo sztuczny produkt, już dziś wytwarzany eksperymentalnie, podobno nie różni się w smaku i „na oko” od oryginału. W Australii start-up z Melbourne Eden Brew pracuje nad uzyskaniem mleka bez krów. Mierzy w tych konsumentów, których niepokoją zmiany klimatyczne. „Naszą misją jest stworzenie bezzwierzęcego mleka, z którego cały świat może cieszyć się w zrównoważony sposób” – zachwalają Australijczycy. I główkują nad opracowaniem „fermentacji precyzyjnej” dzięki której powstałoby mleko bez laktozy i cholesterolu, ale tak samo zdrowe i pożywne jak to od krów, co za przeproszeniem, metanują atmosferę. Jakoby na przełomie 2023/24 takie „animal-free” mleko ma się pokazać na rynku. Zdaniem prowadzących Eden Brew w 2050 r. syntetyczne mleko będzie tym, czym dziś jest to naturalne.
Inna australijska firma All G Foods zebrało niedawno 25 mln ichniejszych dolarów, by zintensyfikować prace nad produkcją sztucznego mleka. Nie tylko chce je produkować, ale za cel postawiła sobie to, by za 7 lat ich „animal-free” było tańsze o krowiego. W USA, ma się rozumieć, też pracują nad mlekiem „animal-free”. Kalifornijski Perfect Day Inc. Już ponad dwa lata temu opracowała genetycznie zmodyfikowaną mikroflorę,która w procesie fermentacji wytwarza zarówno serwatkę, jak i kazeinę. Problem w tym, że nie jest tak łatwo wyprodukować sztuczne, ale pełnotłuste mleko, więc nad tym się w start-upie głowią się, a tymczasem wypuszczają na rynek syntetyczne produkty nabiałowe.
Na razie mleko z laboratoriów nie zagraża istnieniu krów. Pamiętać należy, że 100 lat temu ciężarówki nie zastąpiły koni pociągowych, a dziś… Wiadomo, konia takiego trudno uświadczyć. Obecne zaangażowanie w produkcję syntetycznego mleka i nabiału na tle naturalnej, krowiej, konkurencji jest mikroskopijne. Na tyle nieznaczące, że w większości systemów prawnych za mleko uważa się produkt spożywczy pochodzenia zwierzęcego. W 2021 r. krowy dały ponad 921 mln t mleka. Łatwo sobie wyobrazić, ilu ludzi ma zapewniony codzienny byt dzięki hodowli krów mlecznych i obrotu mlekiem. Nie tak szybko pogodzą się z zastąpieniem go jakąś syntetyczną kopią.
Polecany artykuł: