Krwawa jatka w raju

2013-07-29 3:00

Do scen żywcem przypominających krwawy film grozy doszło w miejscowości Hialeah na północ od Miami. W wyniku strzelaniny śmierć poniosło sześć osób. Napastnik zabarykadował się w apartamencie i cały czas trzymał na muszce dwie kolejne osoby.

Jak podaje "Daily News", policja otrzymała zgłoszenie o strzałach dobiegających z kompleksu apartamentowców w piątek wieczorem. Napastnik, Pedro Vargas (43 l.), mieszkał w kamienicy, w której doszło do krwawej rzezi. - Mężczyzna zabarykadował się z zakładnikami w jednym z mieszkań. Z mieszkania zaczął wydobywać się dym - powiedział Carl Zogby, rzecznik prasowy policji. - Byłam pod prysznicem, kiedy usłyszałam pierwsze strzały. Nie miałam pojęcia, co się dzieje. Wyraźnie słyszałam kilkanaście strzałów - powiedziała Ester Lazcano, mieszkanka kamienicy, w której rozegrała się tragedia. Na miejscu zdarzenia pojawiła się policja i rozpoczęła negocjacje z napastnikiem, aby uratować od śmierci osoby, które szaleniec trzymał na muszce. - Kiedy negocjacje z bandytą nie poskutkowały, podjęliśmy decyzję o szturmie na budynek - powiedział sierżant Eddie Rodriguez. Do akcji wkroczyli antyterroryści ze SWAT. Funkcjonariusze zastrzelili napastnika. Ciała trzech kobiet i dwóch mężczyzn znaleziono w dwóch pomieszczeniach. Szóstą ofiarą jest mężczyzna, który wraz z synem chciał wejść do domu po drugiej stronie ulicy. Nie wiadomo jednak, czy zginął od strzału bandyty, czy zabłąkanej kuli. W Hialeah mieszka około 230 tys. mieszkańców, około trzy czwarte z nich pochodzą z Kuby. Nie wiadomo, co wywołało napad agresji u napastnika. Oficerowie śledczy prowadzą dochodzenie.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki