Ta z pozoru normalna rodzina mieszkała w zadbanym domu pod Stawropolem. Inessa Tarverdijewa (46 l.), jej mąż Roman Podkopajew (35 l.), 25-letnia Wiktoria, córka Romana z pierwszego małżeństwa, oraz 13-letnia córka pary. Wszyscy okazali się bestiami. Zabijali przypadkowych ludzi, używając broni palnej i noży. Niektóre ofiary poddawali okrutnym torturom.
Dwie nastolatki, które miały nieszczęście spotkać upiorną rodzinkę, znaleziono martwe z wyrwanymi oczami. Mordercy pakowali przyczepę kempingową i jechali niby to na biwak, a naprawdę, jak zeznali, "do pracy", w okolice Rostowa. Prawdziwy przestępczy szał ogarnął rodzinę sześć lat temu. Napady rabunkowe zakończone jatką traktowali jak sposób zarabiania pieniędzy.
Zobacz: Dzwonię z grobu! Uwolnijcie mnie!
"To jak iść do biura" - zeznała Inessa. Okrucieństwo sprawiało, że ich "praca biurowa" była daleka od rutyny. Roman Podkopajew zginął w policyjnej obławie, jego córka została postrzelona. Inessę i młodszą z dziewcząt zatrzymano na kempingu, gdzie pilnowały arsenału broni.