W wyniku strzelaniny w redakcji francuskiego pisma zginęło dwanaście osób. Kilkanaście jest rannych, cztery - poważnie. Wśród zabitych jest dwóch policjantów.
W czasie krwawej rzezi zwyrodnialcy oddali 50 strzałów. "Pomściliśmy proroka!" - krzyczeli według policji napastnicy.
Redaktorzy "Charlie Hebdo" wzbudzili gniew islamistów, publikując satyryczne rysunki z wizerunkiem Mahometa, które wcześniej ukazały się w duńskim dzienniku "Jyllands-Posten". Tygodnik został oskarżony o złamanie przepisów antyrasistowskich. Jednak redakcja kontynuowała prześmiewcze publikacje nawet po wytoczonym jej procesie sądowym.
Akt barbarzyńśtwa ze strony islamistów - mimo że tragiczny - nie jest dla Francuzów zaskoczeniem. - Pod wieloma względami ten straszny atak nas nie zaskakuje. Spodziewaliśmy się, że niestety coś takiego się stanie. Pytanie nie brzmiało: "czy" tylko: "kiedy" będzie to miało miejsce. No i miało dziś - mówił na antenie BBC Dominique Moisi z Francuskiego Instytutu Spraw Zagranicznych.
Moisi dodał, że już przed świętami było widać mobilizację służb bezpieczeństwa. Ulice, dworce, lotniska i główne sklepy były obstawiane przez żołnierzy i policjantów. Niestety, mimo wzmożonej ochrony, islamiści dopięli swego...