"The Guardian" przypomina, że historia rzekomo cudownej figury rozpoczęła się w 2016 r., kiedy Scarpulla kupiła ją podczas pielgrzymki do Medjugorje. Gdy wróciła do Włoch, stwierdziła, że posąg płacze, a płynące łzy są krwawe. Jakby tego było mało,kobieta przekonywała, że Madonna miała przekazywać jej ważne wiadomości. Cudowna figura została umieszczona w szklanej gablocie w parku, a trzeciego dnia każdego miesiąca przybywały tam setki pielgrzymów, by pomodlić się i wysłuchać najnowszych wiadomości przekazywanych przez Matkę Boską.
W małym miasteczku Trevignano Romano napływający pielgrzymi i zainteresowanie mediów nie mogło przejść bez echa. Gdy doszły do tego podejrzenia o oszustwa oszustwa finansowe Scarpulli i jej męża, miejscowy biskup postanowił dokładnie przyjrzeć się sprawie.
Jak informuje Wirtualna Polska, dodatkowo do policji i prokuratury trafiła skarga, którą skierował prywatny detektyw Andrea Cacciotti, który stwierdził, że święta krew... tak naprawdę pochodzi od świni! Zaapelował on ponadto ozamrożenie kont bankowych małżeństwa oszustów, którzy założyli kilka lat temu fundację. Uzbierane środki mieli przekazywać na założenie ośrodka dla chorych dzieci. Ofiarodawcy czują się oszukani.
Tymczasem gdy tylko pojawiły się wieści, że władze przyjrzą się ich sprawie, Scarpulla uciekła razem z mężem z miasteczka. Spekuluje się, że są Sycylii lub za granicą, a na prowadzonej przez nią stronie internetowej widnieje komunikat, że spotkania z wiernymi zostały "tymczasowo zawieszone".