Jak podaje „Daily News” krwawa weekendowa seria rozpoczęła się od śmierci młodego mężczyzny. Do strzelaniny doszło w biały dzień w kompleksie mieszkaniowym Flatlands na Brooklynie. Niezidentyfikowany morderca wyciągnął broń i zaczął strzelać, śmiertelnie raniąc mężczyznę. Donnell Smith (24 l.) został kilkukrotnie ranny w tors, a obrażenia jakich doznał, okazały się śmiertelne. Do kolejne morderstwa doszło na Playground w Soundview na Bronksie. Tam śmiertelnie postrzelona została Christian Garcia (20 l.). W tej samej strzelaninie ranny został 24-letni mężczyzna oraz 17-latka. Wszyscy byli przyjaciółmi i często spędzali czas w okolicach Soundview. – Do niedzieli czuliśmy się tam bezpiecznie. Po śmierci naszej przyjaciółki strach będzie tam wejść – mówi Carlos Correa (18 l.). Zaledwie godzinę później doszło do kolejnej krwawej jatki, tym razem na Brooklynie. Tam 46-letni mężczyzna został śmiertelnie postrzelony pod Walt Whitman Houses na Fort Greene. Jak podaje policja niemal w tym samym czasie doszło masakry podczas imprezy towarzyskiej na Brooklynie, o czym pisaliśmy na łamach „Super Expressu”. Tam w wyniku ataku niezidentyfikowanego szaleńca rannych zostało kilkanaście osób. Biesiadnicy leżeli na podłodze czekając aż ucichnie grad kul, które latały im nad głowami. Nowojorska policja do tej pory nie złapała żadnego ze strzelających bandytów. Polowanie na nich trwa.
Krwawy weekend na nowojorskich ulicach. Bandyci polują na ludzi
Aż strach wychodzić z domu na nowojorskie ulice, bo nigdy nie wiadomo, kiedy można oberwać kulką. To, co się dzieje ostatnio, budzi przerażenie. W kilku strzelaninach w ostatni weekend śmierć poniosły 3 osoby, a 19 zostało rannych. Giną bądź zostają ranni przypadkowi, bogu ducha winni ludzie.