Przerwana tama na Ukrainie i brak wody
Kilka dni temu na Ukrainie doszło do przerwania tamy w Nowej Kachowce. Groziło to ogromną powodzią. Tymczasem okazuje się, że na skutek tego zdarzenia w okolicy od paru dni nie ma kropli bieżącej wody. Sytuacja staje się niebezpieczna i napięta. Podsyca ją fakt, że rosyjska propaganda wmawia, iż brak wody spowodowany jest suszą, a nie zburzeniem tamy. Mieszkańcy wychodzą na ulice i skandują: "dajcie wodę".
— W Symferopolu oraz 40 innych miejscach rejonu symferopolskiego i bakczysarajskiego wprowadzono racjonowanie dostaw wody ze względu na zmniejszone zasoby, spowodowane suszą. Do osiedli woda będzie dowożona cysternami — mówi na opublikowanym w sieci nagraniu reporter prokremlowskiej reżimowej stacji Rossija 24.
Tuż po przerwaniu tamy w kranach jeszcze płynęła woda. Choć jej jakość była dramatyczna. Ciesz przypominała zieloną spienioną maź. Jednak w bardzo krótkim czasie okazało się, że wody po prostu w kranach brak.
Jak tę sytuację komentuje miejscowa spółka wodociągowa "Woda Krymu"? Jak podaje portal ru.krymr.com, jej przedstawiciel stwierdził, że przerwy w dostawach wody są związane z "lokalnymi awariami".
Wojna na Ukrainie trwa już niemal półtora roku.