Wallace złożył taką deklarację w czasie spotkania z ministrem obrony narodowej Mariuszem Błaszczakiem. Zgodnie z jego słowami, do Polski w ciągu dni lub tygodni ma trafić grupa brytyjskich żołnierzy Korpusu Królewskich Inżynierów, aby wesprzeć polskie służby w sytuacji kryzysu na granicy białoruskiej. Wallace dodał, że wsparcie Wielkiej Brytanii ma pokazać, że "tego rodzaju hybrydowa działalność z Białorusi nie będzie tolerowana i się nie uda". Decyzja o tym, kiedy dokładnie i ilu żołnierzy ma trafić do Polski, zapadnie po zapoznaniu się Wallace'a z oceną sytuacji, sporządzoną przez 10-osobowy oddział inżynieryjny, który 11 listopada był w naszym kraju. Brytyjski szef obrony nie powiedział, ilu żołnierzy może wysłać nad Wisłę, jednak brytyjskie media spekulują, że może ich być od 100 do 150.
Czytaj także: Bill Gates o pandemii: w 2022 liczba zgonów na Covid-19 zmniejszy się do poziomu grypy
W rozmowie z "BBC" Ben Wallace wyjaśnił, co charakteryzuje Korpus Królewskich Inżynierów. "To część armii, która zajmuje się budową, tworzeniem ogrodzeń lub dróg, czy stawianiem infrastruktury. Użyjemy tej części naszych sił, aby pomóc Polakom i potencjalnie innym krajom bałtyckim w zabezpieczeniu ich granicy" - tłumaczył. Minister dodał, że nie są to oddziały bojowe. Przyznał też, że jego największy niepokój związany z kryzysem na polsko-białoruskiej granicy dotyczy sytuacji kobiet, dzieci i bezbronnych ludzi. "Zmuszanie migrantów do tego, by byli narzędziem w grze, mającej zdestabilizować sąsiadów, jest przerażającą rzeczą" - mówił.
Czytaj także: Ostatnie słowa na łożu śmierci. Pielęgniarka zdradza, co najczęściej mówią umierający!