Wypadek miał miejsce w czwartek w godzinach porannych niedaleko londyńskiego zoo. Członek policyjnej eskorty, który chronił księcia Harry'ego, zderzył się czołowo z białą Toyotą Prius. Zderzenie było tak silne, że mężczyzna wzbił się w powietrze i wylądował na ziemi kilkanaście metrów dalej!
Książę Harry w tym czasie jechał na tylnym siedzeniu Range Rovera. Kierowca, który wiózł księcia Harry'ego na początku myślał, że to co się stało, to atak terrorystyczny, dlatego wcisnął gaz do dechy i zatrzymał się dopiero kilkaset metrów dalej, gdy zorientował się co naprawdę się stało. Książę Harry nalegał żeby się zatrzymać, ale kierowca ze względów bezpieczeństwa nie chciał tego zrobić - poinformował Daily Mail.
Jak relacjonują świadkowie, książę Harry był w szoku, kiedy zobaczył, co się stało. Siedział na tylnym siedzeniu i obserwował, co dzieje się po wypadku.
Zdjęcia, które dostały się do mediów, pokazują miejsce zdarzenia: motor policjanta dosłownie wbity w Toyotę Prius. Ranny członek policyjnej eskorty leży kilkanaście metrów dalej na drodze otoczony przez lekarzy i funkcjonariuszy. Obecnie jego stan jest stabilny. Policja wszczęła dochodzenie w sprawie wypadku.
Zobacz też: Książę Harry upolował nową ksieżniczkę?!