Książę Harry może zostać wyrzucony ze Stanów Zjednoczonych. Przyznał się, że brał narkotyki. Skłamał we wniosku wizowym?
Nie mają końca kłopoty księcia Harry'ego w USA. Dopiero co świat obiegły liczne plotki na temat kryzysu, jakim podobno jest targane jego małżeństwo z Meghan Markle, a już słychać o kolejnych sensacjach w życiu uciekiniera z brytyjskiej rodziny królewskiej. Wszystko przez beztroskie medialne wyznania, na jakie pozwolił sobie Harry w wywiadach telewizyjnych oraz w autobiografii "Spare", czyli "Ten drugi". Krótko mówiąc, Harry opowiadał na prawo i lewo o swoich licznych doświadczeniach z narkotykami. Konserwatywny think-tank Heritage Foundation zaczął wojować z władzami w Waszyngtonie o udostępnienie książęcego wniosku o wydanie wizy i sprawa zostanie rozpatrzona na sali sądowej już jutro, 6 czerwca. Jeśli okaże się, że Harry skłamał we wniosku, może zostać wyrzucony z USA. Jeśli jakimś cudem napisał prawdę i dostał pozwolenie pobytu, wybuchnie skandal z powodu specjalnego traktowania księcia, a skutek może być dokładnie ten sam.
Książę Harry przyznał się do zażywania marihuany, kokainy i "magicznych grzybów". Co dokładnie powiedział w wywiadzie?
Uciekinier z brytyjskiej rodziny królewskiej wziął udział w sesji pytań i odpowiedzi na temat zdrowia psychicznego w towarzystwie lekarza specjalizującego się w dziecięcej traumie. Co powiedział książę Harry w rozmowie z dr Gabor Mate? Zaczął opowiadać o tym, jaki wpływ na poradzenie sobie z traumą po utracie matki i z kłopotami psychicznymi miały w jego przypadku... środku odurzające. Okazało się, że dwa z nich Harry szczerze zachwala! Najpierw książę Harry powiedział, który narkotyk nie miał na niego dobrego wpływu. Była to kokaina. "To nic mi nie dało. To było bardziej związane z życiem towarzyskim. Dawała mi poczucie przynależności i pewności. Sprawiała, e czułem się inaczej i właściwie o to właśnie chodziło". Potem Harry przeszedł do marihuany.
Książę Harry przyznał, że wielokrotnie zażywał ayahuascę. "Zacząłem zdawać sobie sprawę, jakie to dla mnie dobre"
"Marihuana jest inna i ona naprawdę mi pomogła" - stwierdził książę. Jako lek na kłopoty z psychiką zalecił także psychodeliki, w tym ayahuascę, wywar używany podczas religijnych rytuałów w Ameryce Południowej i czasem stosowany także przez ciekawskich przybyszów z Zachodu. "To było jak czyszczenie przedniej szyby, usuwanie z życia filtrów jak na Instagramie, tych warstw. Usunąłem to wszystko i doznałem poczucia relaksu, uwolnienia, komfortu, lekkości, którą udało mi się utrzymać przez pewien czas. Zacząłem to robić rekreacyjnie, a potem zacząłem zdawać sobie sprawę, jakie to dla mnie dobre, powiedziałbym, że jest to jedna z podstawowych części mojego życia, która mnie zmieniła i pomogła mi uporać się z traumami i bólami z przeszłości" - mówił szczerze książę Harry.