Książka o brytyjskiej rodzinie królewskiej wycofywana ze sklepów po skandalu! Padło dosłownie o jedno słowo za dużo. Będzie pozew?
Jak to mogło się stać? W internetowych komentarzach aż wrze. Wiele osób nie wierzy w pomyłkę i wietrzy spisek, inni po prostu są zdumieni, a w Wielkiej Brytanii przeważa oburzenie. Co się stało? Chodzi o pełną sensacyjnych oskarżeń książkę "Endgame", którą popełnił Omid Scobie, rzecznik Meghan Markle i księcia Harry'ego, również autor ich biografii, czy też może hagiografii zatytułowanej "Finding freedom". Okazało się, że oskarżenie księżnej Kate o bycie zimną hipokrytką to wierzchołek góry lodowej. Teraz książka jest wycofywana ze sprzedaży! Ale tylko w Holandii. Bo tylko i wyłącznie w tym kraju, w tej wersji językowej w "Endgame" znalazło się coś, czego nie było w żadnej innej. Mianowicie w tekście padło wprost imię osoby, która miała czynić niestosowne zdaniem Meghan i Harry'ego uwagi na temat koloru skóry ich dziecka. Ktoś zastanawiał się, jaki ten kolor będzie, skoro Meghan to mulatka, a Harry jest biały.
Kogo wymieniono w holenderskiej wersji "Endgame" jako autora słów o kolorze skóry Archiego? Gorzej być nie mogło...
W pamiętnym wywiadzie u Oprah Winfrey Meghan wyraźnie sugerowała, że wypowiedzi te miały podtekst rasistowski. Nie zdradziła jednak, kto dokładnie je wygłosił. Tymczasem w holenderskiej wersji "Endgame" pada imię tej osoby. W brytyjskich mediach daremnie teraz szukać tego imienia, jednak trudno było spodziewać się, by nie pojawiło się ono na skrinach wrzucanych do sieci przez czytelników. Pozostaje powiedzieć, że faktycznie jest to oskarżenie bardzo grubego kalibru. Jak pamiętamy, po wywiadzie u Oprah książę William zareagował na oskarżenia, mówiąc do dziennikarzy: "Zdecydowanie nie jesteśmy rasistowską rodziną". Harry w dziwny sposób wycofywał się potem z tego, mówiąc, że nigdy nie nazywał krewnych rasistami, choć gdy taka interpretacja wywiadu tuż po jego emisji była powszechna, całymi miesiącami nie dementował niczego. Czy będzie pozew? Holenderski wydawca wyraźnie chce tego uniknąć. Tymczasem Omid Scobie twierdzi, że nie ma pojęcia, skąd imię wzięło się w holenderskiej wersji tekstu i sam go tam nie umieścił. Oficjalna wersja mówi o "pomyłce translatorskiej". Kto wie, jakie narady trwają teraz w Pałacu Buckingham...