Jak informuje "Corriere della Sera", dziewczyny na imprezę opłacał podejrzany obecnie o korupcję biznesmen z Apulii. Sprawa wyszła na jaw podcza toczącego się przeciwko niemu śledztwa.
To, że kobiety za udział w orgiach dostawały pieniądze, potwierdza jedna z ich uczestniczek, a obecnie... kandydatka w wyborach samorządowych w Bari, Patrizia D'Addario.
Kobieta twierdzi, że została dopisana na listę partii Berlusconiego, Lud Wolności, bo dwukrotnie pojawiła się w rzymskiej rezydencji premiera Palazzo Grazioli. Stawką było 2 tysiące euro. Jednak ostatecznie dostała połowę tej sumy. Jak opowiadała, kiedy wróciła do hotelu, organizator spotkania powiedział jej, że da jej tylko tysiąc euro, ponieważ "nie została". Z kolejnych zaproszeń premiera nie skorzystała. Zrezygnowała też ze startu z listy Ludu Wolności, ostatecznie kandyduje w wyborach z lokalnego bloku z Apulii.
Berlusconi zaprzecza wszystkim zarzutom. "Po raz kolejny zapełniają gazety śmieciami i fałszem. Nie ulegnę tej agresji i będę dalej, jak zawsze pracował dla dobra kraju" - powiedział włoski premier.