Potężna eksplozja zniszczyła w piątek (6 maja) luksusowy hotel w stolicy Kuby. Wybuch był tak silny, że zabytkowy dziewiętnastowieczny budynek, w którym mieścił się pięciogwiazdkowy hotel Saratoga, został niemal doszczętnie zrujnowany. W gruzach legła m.in. frontowa ściana budynku. Zniszczonych zostało też wiele zaparkowanych w pobliżu samochodów.
Tuż po wybuchu policja otoczyła kordonem sąsiednie budynki i ewakuowała położoną w pobliżu szkołę. Natychmiast też ekipy ratunkowe przystąpiły do przeszukiwania zwałów gruzów. Ze wstępnych ustaleń wynika, że w wyniku eksplozji zginęły co najmniej 22 osoby, a ponad 60 zostało rannych. Wśród ofiar śmiertelnych jest m.in. kobieta w ciąży oraz dziecko. Liczba ofiar może się jednak zwiększyć, gdyż kilka osób wciąż uznaje się za zaginione.
ZOBACZ TEŻ: 15-latka z przestrzelonymi nogami wiozła rannych przez 30 kilometrów. "Bolało, ale jechałam dalej"
Kubańska telewizja poinformowała, że w hotelu przebywał jedynie jego personel. Wybuch miała spowodować ciężarówka dowożąca płynny gaz w butlach, ale nie wiadomo co spowodowało jego zapalenie.
Hotel Saratoga przechodził renowację i miał być za pięć dni otwarty na inaugurację sezonu turystycznego po pandemii koronawirusa. W przeszłości w tym luksusowym hotelu mieszkało wielu celebrytów, m. in. Madonna, Beyonce i Mick Jagger.
Polecany artykuł: