Kubańczyków nie przekonują telefony komórkowe i komputery, które za rządów Raula przestały być "wrogami rewolucji". Tylko niektórzy mogą sobie pozwolić na ten sprzęt. Telefon kosztuje 20-krotność średniego kubańskiego wynagrodzenia, natomiast komputer to już równowartość tysiąca pensji. Jednocześnie na Kubie ciągle jest zakaz podłączania komputera do Internetu.
Na wyspie coraz wyraźniej widać natomiast skutki światowego kryzysu. Dochody z turystyki spadły kilkukrotnie. Szacuje się, że w miarę stały zarobek straciło nawet kilkaset tysięcy osób. Dlatego Kubańczycy coraz częściej zaczynają wracać myślami do czasów rządów Fidela. Za "czasów rewolucji"bezrobocie było pojęciem zupełnie obcym.
Tymczasem legendarny przywódca Kuby zupełnie wycofał się z polityki. Coraz rzadziej pojawiają się również jego prasowe felietony – prawdopodobnie z powodu złego stanu zdrowia.
Kubańczycy tęsknią za Fidelem
Na Kubie Raula Castro żyje się gorzej niż pod rządami jego brata Fidela. Większość Kubańczyków nie docenia "pierwszych oznak demokracji", coraz częściej odczuwają natomiast skutki światowego kryzysu.