O Prigożynie, który do niedawna robił swoje, ale raczej trzymał się z dala od mediów, jest coraz głośniej. Oligarcha nazywany "kucharzem Putina" ze względu na to, że ma firmę cateringową, która dostarcza posiłki na wystawne kolacje rosyjskiego dyktatora oraz do rosyjskiej armii, coraz śmielej krytykuje sposób prowadzenia wojny przez swojego zwierzchnika. Wyrasta też na kogoś, kto zdaniem ekspertów z amerykańskiego Instytutu Studiów nad Wojną może stanowić zagrożenie dla rządów Putina (70 l.). "Prigożyn ma bardzo korzystną pozycję w rosyjskich strukturach państwowych i przestrzeni informacyjnej, co pozwala mu na łatwiejsze pozyskiwanie zwolenników w Rosji niż zhańbione rosyjskie dowództwo wojskowe" - uważają.
Prigożyn o wyborach w USA: "Mieszaliśmy się i będziemy się mieszać"
Niedawno na portalu VKontakte postanowił przyznać, że Rosja ingerowała w wybory w USA. "Mieszaliśmy się, mieszamy się i będziemy się mieszać. Precyzyjnie, dokładnie, chirurgicznie i po swojemu, jak tylko my to umiemy" - napisał. Na reakcję administracji prezydenta Joe Bidena nie trzeba było długo czekać. "To nie mówi nam nic nowego, ani zaskakującego. To jest szeroko wiadome i udokumentowane, że podmioty związane z Jewgienijem Prigożynem starały się wpływać na wybory na całym świecie, w tym w Stanach Zjednoczonych. Wiemy też, że częścią rosyjskich wysiłków jest promocja narracji podważających demokrację i siejących niezgodę i podziały" – stwierdziła rzeczniczka Białego Domu, Karine Jean-Pierre.
Rosja liczy na zwycięstwo Partii Republikańskiej?
Wpis Prigożyna pojawił się w mediach społecznościowych zaledwie na dzień przed wyborami do Kongresu, jakie odbywają się w Stanach Zjednoczonych 8 listopada. Rosji z pewnością byłoby na rękę, gdyby wygrała je Partia Republikańska. Lider republikańskiej mniejszości w Izbie Reprezentantów USA, Kevin McCarthy, sugerował bowiem parę tygodni temu, że w przypadku zwycięstwa w wyborach parlamentarnych jego partia może ograniczyć pomoc dla Ukrainy.