To on swego czasu odgrażał się, że Rosja jest w stanie w pół godziny unicestwić kraje należące do NATO, to on nazwał Elona Muska wariatem i groził konsekwencjami za jego "zaangażowanie w dostarczanie siłom faszystowskim na Ukrainie łączności wojskowej". Dmitrij Rogozin (59 l.), były szef Roskosmosu, a przede wszystkim bliski i lojalny człowiek Putina. niemal zginął w czasie, gdy świętował swoje urodziny (21 grudnia).
Zamach na Rogozina. "Jego stan o wiele gorszy, niż się wydawało"
"Ukraińska Prawda" informuje, że został ranny w wyniku ostrzału w okupowanym Doniecku na wschodzie Ukrainy. "Według różnych źródeł Rogozin przebywał w restauracji lub w hotelu w Doniecku, gdzie świętował swoje urodziny. W konsekwencji precyzyjnego ostrzału, jakoby przeprowadzonego przez ukraińskie wojska, doradca Putina został ranny w głowę, plecy, pośladek i udo. Jego życiu nie zagraża niebezpieczeństwo" - pisze portal. Okazuje się jednak, że jego stan pogarsza się z godziny na godzinę. "Jego obrażenia są cięższe, niż się początkowo wydawało. Wszystko jest bardziej skomplikowane. Żona Dmitrija, Tatiana, ma ciężki wstrząs mózgu" - piszą media. Podobno Rogozin wymaga pilnej operacji i został przetransportowany do Moskwy.
Kolega Putina ciężko ranny. Tak świętował urodziny
Kanał Nexta opublikował na Twitterze zdjęcia miejsca, w którym doszło do zamachu. Na podłodze jest pełno krwi i szkła, krzesła są poprzewracane, a budynek z zewnątrz wygląda jak ruina. Rogozin swoje 59 urodziny świętował w towarzystwie Witalija Chocenki, "premiera" samozwańczej, kontrolowanej przez Moskwę Donieckiej Republiki Ludowej. On przeżył, zginął natomiast jeden z jego ochroniarzy i jeszcze jedna osoba.