Zarażony mężczyzna wysiadł na lotnisku w Chicago, a wcześniej miał międzylądowanie w Londynie. Z Chicago udał się autobusem do Indiany. Nie wiadomo, z iloma osobami miał kontakt podczas podróży. Do szpitala trafił z objawami wysokiej gorączki i uporczywym kaszlem. – Ponieważ to pierwszy przypadek w Ameryce, niepokój jest jak najbardziej zrozumiały – stwierdził dr William Van Ness, komisarz ds. zdrowia stanu Indiana.
Lekarze z Community Hospital w Munster, którzy mieli kontakt z chorym, obecnie przechodzą kwarantannę. Po 14 dniach będzie wiadomo, czy oni również zostali zarażeni wirusem MERS.
Wskutek rozwoju choroby dochodzi do niewydolności układu oddechowego, a później m.in. nerek. Paskudztwo odkryto półtora roku temu na Półwyspie Arabskim. Według specjalistów badających jego pochodzenie, pierwotnymi nosicielami wirusa były... wielbłądy. Dotychczas w sześciu krajach arabskich odnotowano 400 przypadków zachorowań, co najmniej 100 osób zmarło.