- To naprawdę przerażające, tak jakby ktoś nagle zabrał jedno z twoich dzieci - tak Joe Germanotta, ojciec Lady Gagi, mówi w "The New York Post" o tym, co wydarzyło się w środę wieczorem lokalnego czasu niedaleko rezydencji gwiazdy w Los Angeles. Pod nieobecność piosenkarki jej trzema buldogami francuskimi opiekował się specjalnie zatrudniony w tym celu Ryan Fischer (30 l.). Mężczyzna wyprowadzał czworonogi na spacer, gdy nagle podbiegli do niego bandyci i oddali pięć strzałów! Celowali w klatkę piersiową, najwyraźniej nie wahając się przed próbą zabójstwa. A wszystko po to, by schwytać psy Gagi i uciec z nimi samochodem w siną dal! Porwane zostały dwa buldogi, Koji i Gustav. Trzeci pies, Miss Asia, zdołał uciec i policjanci odnieśli go już do domu Gagi.
NIE PRZEGAP: ATAK USA na Iran! Joe Biden wydał rozkazy, spadły rakiety. Będzie wojna?
Piosenkarka przebywa obecnie we Włoszech, gdzie kręci swój kolejny film i odchodzi od zmysłów, zamartwiając się o los swoich buldożków. - Próbujemy być silni i pamiętać, że są razem, wspierają się nawzajem, tak właśnie mówię córce - wyznaje ze łzami w oczach Joe Germanotta. Dlaczego porywacze zdecydowali się na strzelaninę, byle tylko porwać psy? Według policji z Los Angeles jest niezwykle mało prawdopodobne, by bandyci zdawali sobie sprawę z tego, czyje psy kradną. Przez miasto przetacza się bowiem fala porwań niezwykle cennych, modnych i poszukiwanych buldogów francuskich. Gatunek ten jest bardzo drogi, bo przy jego rozmnażaniu niezbędna jest praca człowieka. Porywacze mogą wykorzystać psy Lagy Gagi do założenia tak zwanej pseudohodowli i rozmnażać je bez opamiętania! Piosenkarka wyznaczyła nagrodę w wysokości pół miliona dolarów dla tego, kto odniesie jej pieski.