Łatwiej o wizy dla małych imigrantów

Jest to decyzja po sprawie 10-letniej imigrantki z Hondurasu, opisywanej w dokumentach sądowych jako Bianka M. Dziewczynka w 2013 r. sama przeszła przez zieloną granicę. Chciała dostać się do matki, która mieszkała w Stanach. Bianka została zatrzymana przez patrol graniczny. Uwolniono ją z aresztu, ale jej dalszy los co do pobytu w USA miał dalej toczyć się w sądzie. Adwokaci w imieniu 10-latki prosili stan Kalifornia o przyznanie pełnych praw rodzicielskich jej matce oraz o specjalną wizę i o to, by nie pozwolił na jej deportację do Hondurasu, do ojca, który ją porzucił, a pojednanie z nim mogłoby grozić jej życiu. Poza tym sam powrót do kraju, z którego uciekła, byłby dla niej niebezpieczny. Sąd stanowy nie uznał argumentów, twierdząc, że konieczna jest obecność ojca, który jest zaangażowany w sprawę. Adwokaci odwołali się od tej decyzji do Sądu Najwyższego Kalifornii. Sędziowie jednogłośnie uznali, że stan nie ma prawa żądać obecności rodzica będącego poza granicą USA w przypadku, kiedy dziecko stara się o wizę umożliwiającą pobyt w Stanach. W uzasadnieniu napisano, że nieobecny rodzić może być poinformowany listownie i nie musi być fizycznie obecny na sali sądowej. Dzięki tej decyzji wielu małych imigrantów, którzy zostali porzuceni lub bici, będzie mogło starać się o wizy pobytowe, mimo że są nieletni i nie ma przy nich rodziców. Dzięki temu unikną deportacji. O malych imigrantów w sądzie walczył m.in. prokurator generalny Kalifornii Xavier Becerra (60 l.), który przekonywał o tym, że dobro dzieci jest najważniejsze i nie można ich narażać na niebezpieczeństwo deportacji tylko dlatego, że nie ma przy nich rodziców, którzy ich porzucili.