Rosja wykorzystuje zakażenia legionellą w Polsce? Stanisław Żaryn ostrzega przed działaniami Moskwy
Przypadki zakażenia legionellą wywołały zainteresowanie i niepokój. Niektórzy zastanawiali się, czy fakt pojawienia się bakterii na Podkarpaciu może niepokoić wyjątkowo i czy mogło dojść do jakiegoś sabotażu. Dementuje to pełnomocnik rządu ds. bezpieczeństwa przestrzeni informacyjnej RP Stanisław Żaryn. "Nie zidentyfikowaliśmy żadnych informacji, żebyśmy mieli do czynienia z sabotażem" - powiedział w Polsat News. Teraz informuje o pewnym rosyjskim wątku w sprawie, jednak zupełnie nie związanym z przyczynami zachorowań, a z ich interpretacją. Stanisław Żaryn powiedział w mediach społecznościowych, że Rosja wykorzystuje sytuację z legionellą w Polsce dla swoich celów. "Rosja wykorzystuje działania informacyjne przeciw Polsce często wykorzystując aktualne wydarzenia" - stwierdził rzecznik. "Z jednej strony Kreml próbował wywołać panikę i chaos wśród lokalnych społeczności i mieszkańców Podkarpacia. Przekazy miały na celu pokazanie, że sprawa jest znacznie poważniejsza, niż w rzeczywistości" - powiedział w nagraniu Żaryn.
"Rosja próbuje pokazać, że Polska jest zaangażowana bezpośrednio w działania wojenne"
Jak dodał, Rosja prowadzi narrację, zgodnie z którą pojawienie się legionelli na Podkarpaciu to wynik przyjmowania uchodźców z Ukrainy i choroba zawleczona z Ukrainy do Polski. Co więcej, według Stanisława Żaryna w Rosji pojawiły się jeszcze bardziej absurdalne tezy, głoszące, że nagłaśnianie przypadków legionelli w Polsce jest podyktowane chęcią ukrycia rzekomych masowych śmierci Polaków na ukraińskim froncie. "Tego typu nonsensy i absurdy, to typowa linia oddziaływania Rosji, która z jednej strony próbuje wzniecić nieufność między Polakami a Ukraińcami, próbuje wzniecić nienawiść między naszymi społeczeństwami. Z drugiej strony próbuje pokazać, że Polska jest zaangażowana bezpośrednio w działania wojenne, jest krajem, który prowokuje, eskaluje i wciąga Zachód w wojnę z Rosją" - ocenił.