Donald Cline w latach 70. i 80. pracował w klinice leczenia niepłodności. Pomagał setce par zajść w ciążę. Był bardzo skuteczny. Chciał pomagać i robił to całym sobą. Dosłownie. Cline użył w ok. 50 zabiegach in vitro własnego nasienia. Nie poinformował jednak żadnej z pacjentek, że jest ojcem ich dzieci. Prawda wyszła na jaw po latach w czasie badań, którym poddały się dorosłe już dzieci Cline. W rejestrach pojawiło się kilkanaście osób z grupą krwi i DNA zbliżonym do Donalda Cline. Dwa lata temu afera wstrząsnęła stanem Indiana w Stanach Zjednoczonych. Jak informuje "The Sun" sprawa ożywa na nowo, bo okazuje się, że nadgorliwy ginekolog może uniknąć kary. W zapisach prawa Indiana nie ma paragrafu potępiającego jego praktyki.
Zobacz: Ginekolog UPODLIŁ 22-letnią pacjentkę. Jak tak można!