"Szkoda, że nie miał Covid-19" - mówi gorzko ojciec Davida Nasha (+26 l.). Brytyjczyk zmarł w listopadzie ubiegłego roku po zapaleniu tak zwanego wyrostka sutkowatego, które spowodowało ropień mózgu. "Wesoły i charyzmatyczny" student prawa zachorował, kiedy szalała pandemia koronawirusa i w Wielkiej Brytanii, podobnie jak w Polsce, służba zdrowia była skupiona na walce z Covid-19. Inne schorzenia zeszły na dalszy plan. Jak uważają dziś rodzice Davida Nasha, to doprowadziło do tragedii. Mężczyzna czuł się źle, miał zawroty i bóle głowy. Czterokrotnie kontaktował się ze swoim lekarzem pierwszego kontaktu, ale zdalnie. Jego schorzenia były bagatelizowane, uznawano je za problemy dentystyczne lub zapalenie ucha. W końcu mężczyzna trafił na oddział ratunkowy, zasłabł i uderzył się w głowę. Okazało się, że ma zapalenie wyrostka sutkowatego, które spowodowało ropień mózgu.
NIE PRZEGAP: Zmiana czasu na zimowy 2021. To koniec zmiany czasu?
NIE PRZEGAP: Księżniczka szczerze o swoim małżeństwie! Zakochała się w BARMANIE!
Mężczyzna zmarł po dwóch dniach. Dziś rodzice 26-latka zatrudnili niezależnego neurologa. Ma pomóc im walczyć o uznanie winy lekarzy, którzy uznali, iż konsultacja osobista nie jest konieczna i nie rozpoznali właściwie objawów pacjenta. - Zapalenie wyrostka sutkowatego można łatwo wyleczyć nowoczesnymi antybiotykami i nigdy nie powinno dojść do etapu, w którym spowodowało powikłanie ropnia mózgu - mówi ojciec zmarłego mężczyzny w rozmowie z AP.