To miała być sesja zdjęciowa promująca ochronę zwierząt. Modelka Jessica Leidolph (36 l.) z Niemiec jest także zapaloną obrończynią ich praw. Tego dnia udała się do ośrodka dla emerytowanych zwierząt cyrkowych i biorących kiedyś udział w innych tego typu przedstawieniach. 'Seniorenresidenz fur Showtiere' mieści się w mieście Nebra. Część zdjęć została zorganizowana w otoczeniu dzikich drapieżników. Z jakichś względów ktoś uznał, że pozowanie tuż przy leopardzie będzie dla modelki bezpieczne. Jessica weszła na teren leoparda imieniem Troja (16 l.). Ale zwierzę okazało się nie tak oswojone, jak jej się wydawało. Kobieta opowiedziała dziennikowi "Bild" o chwilach, któe na zawsze zmieniły jej całe życie.
NIE PRZEGAP: Prawda o małżeństwie księżniczki Monako ujawniona! Język ciała mówi wszystko
NIE PRZEGAP: Talibowie mordują starców i dzieci! Wstrząsające zdjęcia ujawnione
"Leopard raz po raz gryzł moje policzki, ucho i głowę. potem straciłam przytomność, a następne, co usłyszałam, to dźwięk lądującego śmigłowca ratowniczego" - opowiada okaleczona modelka. Jessica Leidolph trafiła do szpitala obficie krwawiąc i natychmiast przeszła operację. Chociaż lekarze uratowali jej życie, nie mają wątpliwości, że obrażenia pozostaną i zmienią życie kobiety, która jeszcze we wtorkowy poranek była piękną i zdrową modelką. Policja i prokuratura badają, dlaczego w ogóle zorganizowano śmiertelnie niebezpieczną sesję zdjęciową. Śledztwo koncentruje się wokół pracownicy ośrodka, Birgit Stache i według agencji DPA jest prowadzone pod kątem nieumyślengo uszkodzenia ciała.