Grupa polskich turystów przebywa prawdopodobnie na wschodzie Libii i będzie się próbowała dostać na prom powrotny ze stolicy Tunezji, Tunisu. Jak alarmuje Polskie Radio z dziesiątką Polaków nie ma kontaktu. Ostatniego smsa wysłali we wtorek. Powiadomili rodziny, że zepsuła im się skrzynia biegów. Kontaktowali się też z placówką dyplomatyczną w Libii, która radziła turystom, by jak najszybciej przedostali się do Egiptu.
W dramatycznej sytuacji znalazł się także polski inżynier. Bogdan Zalewski zarządza firmą wydobywającą na pustyni ropę naftową.
- Mam 100 pracowników różnych narodowości. Za tydzień kończą nam się zapasy. Panika udziela się wszystkim, jesteśmy przerażeni – mówił inżynier w rozmowie z radiem RMF FM.
Patrz też: Libia: Największa prowincja poza kontrolą Kaddafiego. Zginęło ponad 1000 osób
Na terenie gdzie przebywa Polak jest bezpiecznie, ale niepokój budzi brak informacji o zamieszkach w Trypolisie. - Jesteśmy odcięci od świata, od zapasów żywności. W naszej firmie jest tylko dwóch Europejczyków – ja i mój kolega, boimy się, że zostaniemy pozostawieni sami sobie. Nie jesteśmy pewni czy ktoś nas ewakuuje, nie znamy sytuacji na drogach. Cały czas jest utrudniony kontakt telefoniczny z konsulatem RP w Libii – opowiadał Bogdan Zalewski.
Inżynier dostał obietnicę, że jeśli dostanie się do Trypolisu MSZ pomoże mu wrócić do Polski. Boi się jednak co może spotkać go po drodze.
W największych miastach Libii żołnierze i najemnicy dyktatora Muammara Kaddafiego zabijają ludność cywilną. Zginęło już ponad 1000 osób.