elektrownia atomowa

i

Autor: Wojciech Łaski

Litwini drżą z powodu nowej elektrowni atomowej. Czy Polska też jest zagrożona?

2019-10-28 13:38

Już w przyszłym roku (pod koniec stycznia) ma ruszyć pierwszy reaktor siłowni atomowej w białoruskim Ostrowcu. Oddalona ledwie o 50 km od Wilna i 250 km od polskiej granicy elektrownia atomowa przyprawia o duży ból głowy naszych litewskich sąsiadów. Tamtejsze władze obawiają się potencjalnej katastrofy i właśnie zapowiedziały przetarg na zakup ogromnej ilości tabletek jodu.

Ministerstwo Zdrowia Litwy zapowiedziało, że przeznaczy milion euro na zakup tabletek jodu, które stanowią częściowe zabezpieczenie przed chorobą popromienną. Przetarg ma zostać ogłoszony jeszcze w tym tygodniu. Władze Litwy zapowiadają, że tabletki jodu powinny trafić do mieszkańców, jeszcze zanim białoruska elektrownia zacznie działać.

Skąd takie obawy? Litwini obawiają się o swoje bezpieczeństwo m.in. z powodu faktu, że wyszło na jaw, że w trakcie jej budowy doszło w przeszłości do upuszczenia obudowy jednego z reaktorów. Ważący ponad 330 ton agregat spadł podczas transportu i na żądanie Białorusi został wymieniony na inny (gdzie Rosjanie zdecydowali się na wymianę dopiero w chwili, gdy sprawa ujrzała światło dzienne). Z tego powodu litewski rząd bardzo poważnie traktuje ewentualne zagrożenie i, jak twierdzi, jest już dobrze przygotowany na ewentualny kataklizm.

Elektrownia powstaje około 250 kilometrów od Polski. Z przejścia granicznego Kuźnica-Bruzgi można tam dotrzeć autem w ponad trzy godziny. Warszawę i Ostrowiec dzieli z kolei ponad 500 kilometrów. Droga samochodem zajęłaby około sześciu godzin.   

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki