W proteście wzięło około 300 osób. Uczestniczyła w nim rodzina i krewni mężczyzny zabitego przez funkcjonariuszy, podczas próby aresztowania. Pokojowa demonstracja zorganizowana pod policyjnym posterunkiem, przerodziła się po zmroku w walkę z policją.
Młodzi agresywni ludzie, wybijali okna w okolicznych budynkach, plądrowali sklepy. W powietrze poszybowały kamienie, ostre przedmioty, butelki z benzyną. W płomieniach stanęły radiowozy, piętrowy autobus i budynki.
Do opanowania tłumu wysłano między innymi policję konną. Pozamykano ulice, do akcji wkroczyła straż pożarna. W dzielnicy Tottenham zapanował totalny chaos.