Lufthansa podlizuje się Polakom?

2009-03-18 19:15

Jeśli ktoś myśli, że wybryki Jana Rokity na pokładzie samolotu Lufthansy zaowocowały tylko wielkim wstydem i kultowym dzwonkiem do telefonu "Niemcy mnie biją", to jest w błędzie. Są też inne plusy monachijskiego incydentu.

Okazuje się, że po niedawnych "występach" byłego posła Jana Rokity niemieckie linie starają się podlizywać podróżnym legitymującym się polskim paszportem. Na razie co prawda nie wszystkim, ale jak dowiedział się "Wprost", fory mają na przykład eurodeputowani, szczególnie ci z Małopolski.

- W ubiegły czwartek większą grupą wracaliśmy z sesji plenarnej ze Strasburga - zwierza się tygodnikowi jeden z posłów do Parlamentu Europejskiego. - Wszyscy mieliśmy kupione miejsca w klasie ekonomicznej, obok siebie, żeby powymieniać plotki. A na pokładzie samolotu z Frankfurtu przeżyliśmy szok. Kiedy przepychaliśmy się w kierunku foteli, zobaczyliśmy naszą koleżankę Urszulę Gacek, która spokojnie instalowała się w klasie biznes, choć jeszcze chwilę wcześniej odbierała bilet do klasy ekonomicznej - dodaje.

Sama posłanka też była zaskoczona całą sytuacją. - Przy odbiorze karty pokładowej usłyszałam, że dostaję specjalny "dodatek" i bez dopłaty mogę lecieć klasą biznesową. Zapytałam odruchowo, co się stanie z moim płaszczem. Powiedziano mi, że stewardessa powiesi go w szafie, żeby się nie pomiął - relacjonuje "Wprost" Gacek.

Skąd taka kurtuazja? Wystarczy chyba tylko wspomnieć, że Urszula Gacek jest z Tarnowa, a były poseł Rokita z Krakowa. Lufthansa szybko wyciągnęła wnioski -  z południem Polski lepiej nie zaczynać...

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki