Wołodymyr Zełenski ujawnił, co Alaksandr Łukaszenka mówił mu przez telefon. "Wołodia, to nie ja, to Putin"
Alaksandr Łukaszenka od początku wojny na Ukrainie jednoznacznie stał po stronie Władimira Putina i choć wojska białoruskie nie dołączyły do rosyjskich podczas inwazji, to dyktator udostępniał Rosji swoje terytorium do przeprowadzania ataków rakietowych na ukraińskie miasta. Ale w 2022 roku, w pierwszych dniach po rozpoczęciu wojny, Łukaszenka wydzwaniał do Kijowa i mówił, że odradzał Putinowi ataki rakietowe - ujawnia Wołodymyr Zełenski. Białoruski dyktator miał przysięgać, że to nie on, tylko rosyjski przywódca wystrzeliwuje rakiety z terytorium Białorusi, podaje 112ua. "'To nie ja, to Putin wystrzelił rakiety z mojego terytorium'. To jego słowa, mam świadków. Przeprosił i powiedział: 'Uwierz mi, Wołodia, to nie ja. Powiedziałem mu , żeby tego nie robił. Nie miałem na to wpływu'" - relacjonuje ukraiński prezydent.
Według Zełenskiego Łukaszenka miał go namawiać do zaatakowania... Białorusi
Jednak płaszczący się przed nim Łukaszenka nie spotkał się ze zrozumieniem. Jak relacjonuje Zełenski, odpowiedział mu zimno: „Ty też jesteś mordercą, mówię ci tylko to”. Wtedy Łukaszenka zaczął go przekonywać, że z Rosją nie da się walczyć, a co dopiero wygrać, na co Zełenski odrzekł, że Ukraina nigdy nie walczyła z Rosją. Wtedy Łukaszenka, chcący najwyraźniej przekonać ukraińskiego prezydenta o swojej niewinności, zaczął go namawiać na... przeprowadzenie ataku odwetowego na Białoruś. „No to mi oddaj. Uderz w rafinerię, wiesz, jak bardzo ją cenię” - miał według Zełenskiego zaproponować, przy czym rozmowa dotyczyła rafinerii w Mozyrzu.