III wojna światowa wybuchnie na 50 proc.? Teraz Aleksandr Łukaszenka mówi o niej wprost
Czy może wybuchnąć III wojna światowa? "Prawdopodobieństwo bezpośredniego konfliktu Rosji z NATO jeszcze w tej dekadzie XXI wieku wynosi obecnie 50 proc." - mówił wczoraj, 13 października wiceszef MON Marcin Ociepa. "Przyjęcie Ukrainy do NATO może skutkować III Wojną Światową. Kijów doskonale zdaje sobie sprawę, że taki krok oznaczałby gwarantowaną eskalację do III Wojny Światowej" - powiedział z kolei Aleksander Wenediktow, zastępca Rady Bezpieczeństwa Federacji Rosyjskiej. Teraz oliwy do ognia dolewa Aleksandr Łukaszenka. Białoruski dyktator wypowiedział niepokojące słowa podczas szczytu Współdziałania i Środków Budowy Zaufania w Azji (CICA) w Kazachstanie. Łukaszenka wprost powiedział o możliwości wybuchu wojny Rosji z NATO. "Po rozpadzie ZSRR tak zwany kolektywny Zachód, odurzony zwycięstwem, utracił kontrolę, nie poradził sobie z funkcjami globalnego regulatora i gwaranta stabilności. A cały świat za to płaci" - zaczął dyktator. Potem przeszedł do możliwości przemiany wojny na Ukrainie w globalny konflikt.
"To niesie ryzyko wybuchu III wojny światowej, w której nie będzie zwycięzców. Każdy powinien pomyśleć, ponieważ sytuacja bezpieczeństwa pogarsza się katastrofalnie"
"Nasza odpowiedź musi być jednoznaczna: jest to niedopuszczalne i niesie ryzyko wybuchu III wojny światowej, w której nie będzie zwycięzców. Każdy powinien pomyśleć, ponieważ sytuacja bezpieczeństwa pogarsza się katastrofalnie nie tylko w Europie, ale na całym świecie" - powiedział Aleksandr Łukaszenka w Astanie. Dodał, że Białoruś "wniosła wkład w zapewnienie bezpieczeństwa światowego", bo zrzekła się broni atomowej, w zamian dostała "puste, bezpodstawne deklaracje jak memorandum budapeszteńskie, niekończące się próby destabilizacji sytuacji". Powtórzył też swoje wcześniejsze oskarżenia, mówiąc, że w 2020 roku podczas antyrządowych rozruchów po wyborach prezydenckich to Zachód wszystkim sterował.