Miała być męska rozmowa w cztery oczy. Radosław Sikorski miał wyłożyć białoruskiemu prezydentowi wszystkie przykłady łamania praw mniejszości polskiej i miał żądać działań. Swoją misję szef MSZ może i wykonał, ale skutków nie przyniosło to dosłownie żadnych!
Przeczytaj koniecznie: Białoruś: Milicja zatrzymała Andżelikę Borys
Łukaszenka tuż po rozmowie z Sikorskim wyszedł do dziennikarzy i jak gdyby nigdy nic zaczął wszystkim wmawiać, że "Polakom na Białorusi jest bardzo dobrze".
- Polacy, którzy mieszkają na Białorusi, to moi Polacy, moi wyborcy i nie pozwolę im zrobić krzywdy – mówił z uśmiechem na twarzy Łukaszenka.
Gdy dziennikarze dopytywali go o ostatnie zatrzymania Andżeliki Borys i innych członków Związku Polaków na Białorusi wypalił tylko:
- Jacy Polacy, w jakim więzieniu? (...) najwyraźniej sami chcieli trafić do więzienia, żeby pokazać, że jest im źle na Białorusi.