Co za ironia losu! Aleksandr Łukaszenka, który od początku pandemii lekceważył zagrożenie ze strony koronawirusa, sam się nim zaraził. Ale jak przekonuje białoruski przywódca, przeszedł chorobę bezobjawowo i ani na chwilę nie zwolnił tempa. - Tak jak mówiłem, 97 proc. ludzi przechodzi to zakażenie bezobjawowo - dowodzi prezydent. Co sprawiło, że w przeciwieństwie do choćby brytyjskiego premiera Borisa Johnsona, który też miał koronawirusa, nie potrzebował respiratora, szpitala ani nawet zwolnienia lekarskiego?
Łukaszenka od początku pandemii słynął z szokujących wypowiedzi na jej temat. Dowodził, że to nie lekarstwa chronią przed zarazą, a całkiem co innego! Na przykład praca na roli. - Traktor wszystkich wyleczy, pole wszystkich wyleczy – mówił w telewizji CTV. Potem polecał sport, a przede wszystkim hokeja, którego sam uwielbia. Ale najważniejszą terapią antywirusową są zdaniem Łukaszenki sauna i wódka. Jak mówi, gdyby każdy pił codziennie pięćdziesiątkę, to wirus nie miałby pola do popisu!