Aleksandr Łukaszenka nie ufa własnym służbom. Ochrania go Gard-Serwis. To "białoruska Grupa Wagnera"?
Aleksandr Łukaszenka jest przerażony tym, co go czeka i wszędzie węszy spisek na swoje życie. Nie ufa już nawet własnym służbom bezpieczeństwa i dlatego buduje prywatną armię ochroniarzy. Takie doniesienia publikuje portal Centrum Narodowego Sprzeciwu administrowany przez Siły Operacji Specjalnych ukraińskiej armii. Białoruski dyktator sięgnął podobno po usługi firmy ochroniarskiej "Gard-Serwis". Tymczasem to właśnie zatrudnieni przez tę firmę ochroniarze mają niebawem utworzyć coś w rodzaju białoruskiej Grupy Wagnera. Centrum Narodowego Sprzeciwu pisze, że w siedzibie Gard-Serwis pojawili się już członkowie grupy Jewgienija Prigożyna. Niedawno Walery Sachaszczyk, współpracownik liderki białoruskiej opozycji Swiatłany Cichanouskiej ostrzegał, że Gard-Serwis przechodzi szkolenie wojskowe. Tymczasem Białoruś nadal wbrew wielu obawom nie włączyła się bezpośrednio w wojnę na Ukrainie.
Łukaszenka wcześniej pozwalniał kucharzy, bo boi się otrucia
O lęku Aleksandra Łukaszenki o życie informuje się od dawna. W listopadzie napisał o tym Leonid Nevzlin, rosyjski opozycjonista, biznesmen otwarcie sprzeciwiający się polityce Kremla i wojnie na Ukrainie. Nawiązał do wcześniejszych wydarzeń - w tajemniczych okolicznościach zmarł minister spraw zagranicznych Białorusi, według rosyjskiej opozycji Uładzimir Makiej został otruty przez rosyjskie służby specjalne. Łukaszenka obawia się, że będzie następny. Makiej "zmarł w wyniku otrucia zaplanowanego w specjalnym laboratorium FSB. Jego śmierć, jako że był drugą najważniejszą osobą w państwie, wywołała panikę wśród białoruskich władz. Ale dyktator Łukaszenka jest najbardziej wstrząśnięty. Zarządził wymianę swoich kucharzy, służących i ochroniarzy" - napisał w mediach społecznościowych Leonid Nevzlin.