Alaksandr Łukaszenka o Putinie: "Jest niewinny. Jest osobą bardzo spokojną, a nawet powolną"
"Na podstawie wyników badań DNA możemy potwierdzić, że zidentyfikowano tożsamość wszystkich 10 ofiar katastrofy. Są to te osoby, które znajdowały się na ujawnionej wcześniej liście pasażerów" - taki komunikat wydał 27 sierpnia Rosyjski Komitet Śledczy, który badał katastrofę lotniczą w obwodzie twerskim. Jedną z ofiar był Jewgienij Prigożyn - twierdzą Rosjanie. Czy to był tylko wypadek? Jako że szef Grupy Wagnera wcześniej zbuntował się przeciw Putinowi i niemal wkroczył ze swoimi ludźmi do Moskwy, nie napotykając większego oporu, pojawiły się komentarze, zgodnie z którymi to rosyjski dyktator zdecydował o likwidacji Prigożyna. Choć są i tacy, którzy uważają, że równie dobrze zabójstwo szefa wagnerowców mógł zlecić na przykład Nikołaj Patruszew. Teraz głos w tej sprawie zabrał także Alaksandr Łukaszenka. Powiedział o Putinie coś, czego trudno byłoby się spodziewać! „Nie mogę powiedzieć, kto to zrobił. Nie zostanę prawnikiem nawet dla mojego starszego brata. Ale znam Putina. Jest osobą bardzo spokojną, a nawet powolną, kiedy podejmuje decyzje w innych, mniej skomplikowanych kwestiach. Więc nie mogę wyobrazić sobie, że Putin to zrobił, że Putin jest winny. To zbyt nieprofesjonalna robota” – powiedział Łukaszenka cytowany przez agencję BiełTA.
Katastrofa samolotu Jewgienija Prigożyna. Gdzie i kiedy do niej doszło? Co wcześniej zrobił szef Grupy Wagnera?
Samolot lecący z Moskwy do Sankt Petersburga z całym dowództwem Grupy Wagnera na pokładzie rozbił się w obwodzie twerskim w Rosji, zaledwie 50 kilometrów od rezydencji Władimira Putina na Wałdaju. Wszyscy pasażerowie i członkowie załogi zginęli na miejscu. W mediach pojawiły się zdjęcia płonących szczątków maszyny, a potem rosyjska agencja transportu lotniczego potwierdziła, że wśród ofiar jest m.in. Jewgienij Prigożyn. Od początku mnożyły się teorie na temat śmierci szefa Grupy Wagnera, niektórzy nawet podważają to, czy w ogóle zginął. Przecież w 2019 roku już raz przedwcześnie ogłoszono jego śmierć. W mediach społecznościowych niektórzy piszą, że Prigożyn mógł sfingować swoją śmierć, a tak naprawdę uciec drugim samolotem widzianym blisko miejsca katastrofy inni zapewniają, że tuż przed startem na pokład wniesiono paczkę z drogim winem i tam ukryto bombę. Teorię o ładunku wybuchowym podłożonym w maszynie zdają się potwierdzać filmy ukazujące moment, w którym samolot spada na ziemię. Najpierw pojawia się dym, potem maszyna bezwładnie runęła w dół. Wszystko rozegrało się w ciągu sekund. Wśród komentarzy dotyczących zdarzenia w obwodzie twerskim dominuje teoria, zgodnie z którą szef Grupy Wagnera faktycznie nie żyje, a jego śmierć była zamachem i zemstą Kremla za czerwcowy bunt w Rosji. Nie ukrywający swojego niezadowolenia z nieudolnego zarządzania rosyjską armią Prigożyn poprowadził wówczas swoich ludzi na Moskwę, ale po negocjacjach z Władimirem Putinem i Alaksandrem Łukaszenką zatrzymał się. Kazano mu wyjechać na Białoruś, rzekomo za gwarancję nietykalności.