Luke Perry

i

Autor: Lovekin/Variety/REX/Shutterstock

Luke Perry z serialu „Beverly Hills, 90210” nie żyje. Miał 52 lata

2019-03-04 19:29

Parę dni temu najzdolniejszy aktor serialu „Beverly Hills, 90210” przeszedł ciężki udar, po którym trafił do szpitala. Niestety, gwiazdora nie udało się uratować. Zmarł dzisiaj rano w szpitalu św. Józefa w kalifornijskim mieście Burbank. Udar nastąpił w momencie, kiedy Perry był w swoim domu w Sherman Oaks w Kalifornii. Na początku lekarze byli dobrej myśli. Jednak po wykonaniu bardziej szczegółowych badań okazało się, że skutki niedotlenienia mózgu mogą być u pacjenta nieodwracalne i groźne dla życia.

Perry był gwiazdą telewizyjną i filmową. Już jako Dylan w amerykańskim serialu dla nastolatków o nastolatkach, „Beverly Hills, 90210”, wyróżniał się spośród pozostałych młodych aktorów odtwarzających role paczki przyjaciół. Większość osób, które grały w „Beverly” nie odniosła sukcesu zawodowego. W przeciwieństwie do nich Perry zrobił w branży filmowej sporą karierę. Ponieważ przez lata niewiele się zmieniał, zawsze kojarzono go z rolą w serii dla młodzieży. Ostatnio można go było zobaczyć w serialu „Riverdale”, gdzie grał ojca Archiego.
Film Quentina Tarantino „Once Upon a Time in Hollywood” z udziałem Luke'a Perry trafi w tym roku do kin. Śmierć Luke'a Perry to wielkie zaskoczenie i strata dla branży filmowej oraz cios dla fanów, a zwłaszcza fanek, wiernych mu od wielu lat.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki