Madonna, o której wciąż, mimo upływu lat, jest bardzo głośno, wyznała niedawno, że w temacie pandemii koronawirusa i szczepień nie za bardzo ma ochotę się wychylać. Wygadana i znana z zamiłowania do wzbudzania skrajnych emocji gwiazda w ostatnim wywiadzie stwierdziła, że teraz społeczne nastroje są takie, że nie można mówić otwarcie tego, co się myśli. Królowa popu w rozmowie z "V Magazine" przyznała, że martwi ją między innymi "sposób, w jaki ludzie myślą o pandemii, na przykład, że szczepienie jest jedyną odpowiedzią. I że trzeba być albo po tej, albo po drugiej stronie. Nie ma debaty, nie ma dyskusji". Madonna przyznała też, że nie chce poruszać tego tematu, bo zwyczajnie obawia się o odbiór społeczny i o to, że mogłaby zostać wykluczona. "Nie chcę, by fani zwrócili się przeciwko mnie".
Deklaracja Madonny o milczeniu w temacie pandemii nie jest bezpodstawna. Jak donosi "Toronto Sun", w lipcu ubiegłego roku instagramowe konto Madonny zostało zablokowane za rozpowszechnianie fake newsów na temat koronawirusa. Stało się po tym, gdy wokalistka udostępniła tam wypowiedź dr Stelli Immanuel, która twierdziła, że dystans społeczny i maski na twarz są nieskuteczne w walce z pandemią.
To samo nagranie udostępniał też były prezydent USA Donald Trump. Na Madonnę spadła wówczas fala krytyki, a dostało się jej między innymi od Annie Lennox, która zwracając się bezpośrednio do artystki powiedziała: „Nie mogę uwierzyć, że popierasz tę niebezpieczną szarlatanerię”.