32-letnia Petra Srncova ostatni raz była widziana 28 listopada, gdy wracała do domu po dyżurze w szpitalu dziecięcym Evelina London Children's Hospital w Westminster. Jak informuje "Daily Mail", wypłaciła pieniądze z bankomatu i wsiadła do autobusu, by jechać do swojego miejsca zamieszkania. O tym, że coś może być nie tak, poinformowała policję koleżanka pielęgniarki po tym, jak Srncova 3 grudnia nie stawiła się na dyżurze. Ta sama koleżanka zmarłej, powiedziała policji, że 32-latka krótko przed zaginięciem wspominała, że była śledzona przez dziwnego człowieka, który prześladował pracowników szpitala. Więc gdy w minioną niedzielę (10 grudnia) dzieci bawiące się w parku Brunswick, niedaleko mieszkania denatki, znalazły jej zwłoki, śledczy od razu wzięli pod lupę rzekomego prześladowcę. Jednak krótko po zatrzymaniu, mężczyzna wyszedł na wolność za kaucją.
PRZECZYTAJ TAKŻE: Przyjął 10 dawek szczepionki, podszywając się pod innych. Brał za to pieniądze?
Choć początkowo śledczy skłaniali się ku wersji, że doszło tutaj do morderstwa, to w tej chwili twierdzą, że śmierć Srncovej, choć niewyjaśniona, nie jest raczej podejrzana. Więcej światła na sprawę rzucą wyniki sekcji zwłok oraz śledztwa, które właśnie się rozpoczęło.
CZYTAJ TAKŻE: USA szykują się na kolejny armagedon. Po koszmarnych tornadach nadciągają śnieżyce!