Religijnym fundamentalistą okazał się być 40-letni Philip Mills, który poinformował przybyłych na miejsce pożaru funkcjonariuszy, że sam go wywołał w celu ukarania rodziny za nieprzestrzeganie zasad zawartych w Piśmie Świętym. Mężczyzna miał przyznać, że spuścił paliwo z kosiarki, po czym oblał nim kanapę w salonie i podpalił, by wzniecić pożar. Jak informuje "New York Post" potem czekał przed domem z kamieniami, by ewentualnie dobić wychodzącą z niego rodzinę. Jakby tego było mało, mężczyzna miał się roześmiać na wieść, że jego matka przeżyła pożar!
Ostatecznie 54-letni brat psychopaty zginął w pożarze, zaś jego 82-letnia matka opuściła budynek samodzielnie. W stanie krytycznym trafiła do szpitala. Sam Mills przebywa w areszcie, gdzie oczekuje na dalsze kroki służb.