Marcin Daniec. Pojadę z rodziną na Greenpoint i zjemy schabowego
Jeden z najpopularniejszych artystów kabaretowych w Polsce, po raz kolejny odwiedzi naszą metropolię. Marcin Daniec (55 l.) tym razem będzie rozbawiać Polonię skeczami z najnowszego programu „Krakowiacy i Górale!”. Na kilka dni przed występami rozmawiamy z satyrykiem o Nowym Jorku, inspiracjach i marzeniach.
„Super Express”: – Będzie pan występował przed polonijną publicznością już po raz kolejny, czy ma pan przygotowaną dla niej jakąś specjalną niespodziankę?
Marcin Daniec: – Staram się zawsze czymś zaskoczyć moich widzów. Przyjeżdżam do Stanów z Tadziem Krokiem, który pisze piękne i mądre piosenki oraz z dwójką laureatów „Szansy na sukces”: Anną Piechurską i Pawłem Eckertem. Mogę zdradzić, że w czasie występów będzie nowy monolog mojego „kibica” o Pusi i o przygotowaniach do Mistrzostw Europy.
Z tego co wiem, to będzie bardzo intensywny pobyt...
– Tylko w Nowym Jorku i w okolicy będę miał siedem recitali! Dwa lata temu obejrzało moje występy prawie 3,5 tysiąca ludzi. Mój manager, Peter – od 16 lat ten sam – powiedział, że chętnych było znacznie więcej. Więc tym, którym wtedy się nie udało, mają szansę teraz. I daję słowo, że damy z siebie więcej niż wszystko! Serdecznie zapraszam!
Poza występami, co zamierza pan odwiedzić w Nowym Jorku, ma pan jakieś swoje ulubione miejsca w metropolii?
– Przyjeżdżam na tę „nowojorsko-chicagowską” rasę z najbliższą rodziną. Z pewnością znajdziemy czas na spacery w Central Parku, gdzie obowiązkowo pójdziemy do Zoo. Oczywiście wybierzemy się na zakupy do GAP-a, ale niekoniecznie na „5-tej”. Na pewno też wstąpimy do kilku muzeów i poszwędamy się po centrum Manhattanu. Kiedy zatęsknimy za polskim jedzeniem, pojedziemy na Greenpoint i zjemy schabowego na cały talerz! Przy okazji tej wizyty zaplanowaliśmy również spotkanie z przyjaciółmi. Na pewno też zagram w tenisa na Flushing Meadows z Januszem, moim stałym przeciwnikiem.
Rozśmiesza pan polską publiczność od 1984 roku, proszę powiedzieć skąd czerpie pan inspiracje?
– Staram się rozśmieszać widzów, ale też skłaniać do refleksji. Robię to od piątego roku życia, a więc prawie od 50 lat. Inspirację czerpię z obserwacji…
Rozśmieszanie przecież nie jest łatwą rzeczą, a panu się to znakomicie udaje. Proszę powiedzieć jak pan to robi?
– Na pewno niczego nie udaję. Przystawiam widzowi lusterko: – Zobacz, taki jesteś…
Zdobył pan uznanie wielu fanów proszę zdradzić sposób, jak zdobywa się taką miłość trwająca tyle lat?
– Traktuję widza… bardzo poważnie!
Jest pan człowiekiem spełnionym?
– Gdybym tak powiedział, to znaczyłoby, że odkręciłem w swojej głowie „kran z wodą sodową”. Zawsze będę chciał zaskakiwać swoich widzów!
Proszę podać trzy marzenia czekające na realizację?
– Zaśpiewanie duetów z Kayah, Edytą Górniak i „Piaskiem”, główna rola w świetnej komedii filmowej i talk-show w telewizji.
Na bezludną wyspę zabrałby pan...
– Rodzinę, kartę kredytową bez limitu i łódkę. I, żeby ta wyspa była... 30 mil od New York City.