Jak podaje NY1, na marszu prowadzonym przez wielebnego Alana Sharptona pojawiły się tysiące osób (choć policja nie podała na razie dokładnej liczby). Przyjechali mieszkańcy wszystkich nowojorskich dzielnic, ale także wiele osób z New Jersey. Wśród pikietujących byli również rodzice Michaela Browna z Ferguson, który stał się w ostatnich tygodniach symbolem policyjnej przemocy wobec czarnoskórych obywateli.
Protest pod hasłem „We Will Not Go Back” wyruszył dokładnie z miejsca, w którym w połowie lipca umarł 43-letni Eric Garner. Jak orzekł medyk sądowy jego śmierć była wynikiem nacisku na szyję i klatkę piersiową w czasie gdy leżał zatrzymany przez funkcjonariuszy. Protestujący przeszli przez Victory Boulevard i Bay Street w Tompkinsville i zakończyli swój protest przy 120 posterunku policji na Staten Island.
W marszu udział wzięli tylko nieliczni politycy, w tym były gubernator David Paterson i Michael Mulgrew z United Federation of Teachers President. Nad spokojnym przebiegiem protestu czuwało około tysiąc policjantów.
Marsz Gniewu na Staten Island
Mimo obaw mediów i wielu mieszkańców Staten Island, sobotni marsz odbył się bez incydentów i rozrób. Protest, który przeszedł ulicami wyspy, poświęcony był pamięci Erica Garnera, który 17 lipca zmarł podczas policyjnej interwencji. Marsz był też wyrazem solidarności z protestującymi mieszkańcami Ferguson w Missouri.